piątek, 11 marca 2011

heroicznego nastolatka żegnam

Tak, krążę, zamyślam się, może chciałbym jeszcze coś napisać... Tak, żeby się nareszcie rozpruć, rozgryźć wargi. Powiedzieć wreszcie wszystko. To niemożliwe!
 
Tyle lat zamęczałem się wymaganiami, planami, których nie mogłem zrealizować. Miłość, przyjaźń, studia, praca, rozwój, zdrowie, gotowanie, planowanie, zaspokajanie, uszczęśliwianie itd. Na drodze stała mi trudność w pogodzeniu się z tym, że nie jestem już taki młody, by obserwacje świata powodowały we mnie szeroko rozpostarte, barokowe zdziwienie. Nie umiem już nie umieć pisać, jak kiedyś. Ale umiem nie umieć pisać inaczej. Przyzwyczaiłem się do kondycji świata, nabrałem wyrozumiałości, zrewidowałem priorytety, poznałem się na kilku zjawiskach, kilka zagadnień przeanalizowałem szczegółowo, znalazłem klucz do woli odszukiwania metody rozumienia. Obserwacja, wyobraźnia, wewnętrzna dyskusja, symulacja odczuć, empatia i wszechmocna choć dziurawa analiza! Wszystko indywidualnie, osobiście i bez odniesień obiektywnych, bez presji efektu, bez niczyjej rady. Czysto wsobnie. Oto mój dorobek kilku lat mimowiednie wykonanej pracy.
Szkoda tylko, że gdzieś zniknął ten dramatyzm siedemnastolatka...

Brak komentarzy: